To, co jest powszechnie znane, jako „African fabric” ma wiele nazw: Dutch wax print, Real English Wax, Veritable Java Print, Guaranteed Dutch Java, Veritable Dutch Hollandais. Dorastałem nazywając je po prostu ankara i choć zawsze były wielkim symbolem mojej nigeryjskiej i afrykańskiej tożsamości, nie miałem pojęcia o złożonej i zróżnicowanej kulturowo historii bardzo podobnych tkanin, aż odkryłem Yinka Shonibare i jego sztukę.

Dorastając, kochałem i podziwiałem tkaniny „African” dlatego byłem w tak dużym szoku na wieść, że tak naprawdę nie były pochodzenia „African”. To przedstawia sprawę w zupełnie innym świetle, i nabiera sensu fakt, że przyjaciele mojej matki regularnie podróżowali do krajów europejskich, w tym Szwajcarii i Anglii, po zakup tychże materiałów oraz kosztownych koronek, aby sprzedać je ponownie w Nigerii. W próbie również podjęcia się tego lukratywnego biznesu, moja mama podczas wakacji w Londynie zaciągnęła mnie ze sobą do jednego ze sklepów z tymi właśnie tkaninami. Nie mając wtedy nawet 13 lat, pamiętam jakież było moje zaskoczenie, kiedy zobaczyłem, że znajome mi tkaniny są sprzedawane poza Nigerią. Niezależnie od tego, nigdy nie wyobrażałem sobie, że historia tej afrykańskiej tkaniny, zwanej dalej „dutch wax print”, trwała przez wieki, na trzech kontynentach.

Europejska imitacja i uprzemysłowienie indonezyjskich technik batik

Rozwój afrykańskiego drukowania tkanin stał się „wynikiem długiego historycznego procesu naśladownictwa i imitacji”. Dyskusji wciąż poddawany jest fakt, jak dokładnie „dutch wax print” stał się popularny w Afryce Zachodniej. Co wiadomo na pewno, to to, że „dutch wax print” zaczął się od masowej produkcji tanich imitacji indonezyjskiego batiku lokalnie produkowanego w Jawie. Kolonialne mocarstwa, zwłaszcza Holendrzy i Anglicy, odgrywali ciężkie role w uprzemysłowieniu technik produkcyjnych batiku i w popularyzowaniu powstałych tkanin na rynkach zagranicznych.

Jawajskie batiki są wykonane odręcznie za pomocą bawełnianej szmatki z wykorzystaniem wosku oraz barwników. Po skolonizowaniu przez Holendrów, Jawajski batik został wprowadzony do Holandii, a w konsekwencji również do innych części Europy, ale mimo to nie zyskał popularności. W XIX wieku holenderscy kupcy zobaczyli, że tkaniny były masowo produkowane w Europie za pomocą maszyny do druku tekstyliów oraz żywicy odpornej na barwniki do projektowania i wytwarzania efektu batik na płótnie. Dokonano tego w celu wprowadzenia tych tkanin na rynki zagraniczne, za pomocą maszyn produkujących imitacje batiku. Van Vlissingen, na przykład, pochodził z rodziny kupieckiej, która w 1846 roku założyła firmę wnosząc tym samym do Europy masową produkcję farbowanych tkanin techniką batik. Tak powstała dzisiejsza marka Vlisco.

Opinię na temat tego, czy „dutch wax print” ma swe swoje początki na rynku zachodniej Afryki, są różne.

Jeden punkt widzenia jest taki, że pod koniec roku 1800, holenderskie frachtowce w drodze do Indonezji z Europy zaopatrzone w tekstylne maszyny drukujące techniką batik zatrzymywały się w różnych portach afrykańskich, dzięki czemu wzrosła afrykańska baza klientów.

Taye-blog-post-origin-of-African-printsInna sugestia, to taka, że holenderskie tkaniny nie miały się tak dobrze na rynku indonezyjskim, jak zakładano wcześniej. Po części wynikało to ograniczeń ekonomicznych nałożonych na sprzedaż zagranicznych tekstyliów na początku XX wieku, aby chronić lokalnie wykonane tkaniny batik. Sugerowano również, że uprzemysłowione odciski woskowe były uważane za znacznie gorsze pod względem jakości od lokalnych batików. W celu uniknięcia strat, docelowym rynkiem stała się zachodnia Afryka.

Istnieje również teoretyczna rola, jaką odgrywają żołnierze wprowadzeni do Indonezji przez Holendrów, znani także jako Black Dutchmen. Służyli w latach 1810 i 1862, a wielu nich zabrało indonezyjski batik do kraju, jako prezenty dla swoich rodzin. Lokalne zainteresowanie tkanin rosło, a „dutch wax prints” były najbliższe oryginałowi i w dodatku dostępne na rynku. Rola odgrywana przez Black Dutchmen jest jednak wątpliwa, bo choć wielu z nich poślubiło Jawajskie kobiety i pozostało w Indonezji, to ci, którzy wrócili do swoich rodzinnych krajów, zwykle wracali z pustymi rękami z powodu braków i opóźnień w płatnościach wynagrodzeń przez holendrów.

Wydaje się, że wprowadzenie „Dutch wax prints” na zachodnim rynku afrykańskim wynikło nagle. Zachodnia Afryka zawsze liczyła się na rynku tekstylnym, ponieważ tamtejsze tkaniny przez bardzo długi czas były ważnymi aspektami afrykańskiego życia społecznego. Już w XVI wieku, Anglicy, Holendrzy i Francuzi sprzedawali na rynkach Afryki Zachodniej batiki i inne rodzaje tekstyliów produkowanych w Azji, takich jak „guinea cloth” oraz indyjskie produkty z bawełny, pochodzące z Pondicherry, a obecnie z Puducherry. W ten sposób konsumenci byli przyzwyczajeni do tkanin produkowanych globalnie. Wprowadzenie „Dutch batik” zainspirowanego „wax prints” doprowadziło na rynkach Afryki Zachodniej w XIX wieku, do wyniesienia na wyżyny tkanin produkowanych za granicą. Niezależnie od tego, jak „dutch wax prints” pojawiły się w Afryce Zachodniej, można stwierdzić, że były one pierwotnie przeznaczone na rynek indonezyjski, ale bardziej entuzjastyczne podejście znalazły na rynku w Gold Coast (Modern Day Ghana), gdzie stały się symbolem jakości oraz high fashion. Po pojawieniu się na Gold Coast, tkaniny te zaczęły występować również na innych rynkach Zachodniej i Centralnej Afryki.

Akceptacja i rozwój holenderskich wzorów woskowych przez mieszkańców Afryki Zachodniej

W XIX wieku mieszkańcy Afryki Zachodniej przejęli holenderskie wzory woskowe, używając i przyswajając je w społeczeństwach jako część kultury i samowyrażania siebie. Anglicy także produkowali i sprzedawali te tkaniny, ale holenderskie marki były bardziej popularne. Sugerowano, że Holendrzy byli postrzegani jako kupcy     „o najlepszych intencjach”, odkąd wiele narodów Afryki Zachodniej żyło pod angielskimi lub francuskimi zasadami kolonialnymi.

Holenderskie wzory woskowe wnosiły i wciąż wnoszą ogromną ilość prestiżu i było to możliwe głównie z powodu ich unikalności jako część europejskiego przemysłu wytwarzanego dla eksportowych rynków wyłącznie w Afryce Zachodniej.

Taye-african-prints-women-warsawHolenderscy producenci tych tkanin wprowadzili od tego czasu pewne zmiany do wzorów i motywów w celu zaspokojenia gustów ich nowych afrykańskich klientów. Jak można było oczekiwać, tworzenie wzorów przy pomocy motywów projektowanych specjalnie na afrykański rynek zajmowało więcej czasu i wysiłku. Wcześniej projektowane motywy zawierające rośliny i zwierzęta były uważane za uniwersalne dla wszystkich kultur.  Jednakże od połowy XX wieku wkładano większy wysiłek w tworzenie motywów bardziej autentycznych poprzez użycie rdzennych tkanin afrykańskich w celu tworzenia podobnych motywów. W 1920 roku wzory zaczęły cechować portrety przywódców lokalnych społeczności i wodzów, które ludzie mogliby zakupić dla ich uczczenia.

Wzorom i motywom, które stały się ogromnie popularne i udane, były nadawane chwytliwe nazwy, miały też przysłowia i slogany załączane do nich przez zachodnioafrykańskich kupców w swoich społecznościach, chociaż te hasła nie miały nic wspólnego z wzorami na tkaninach. Ze względu na tę integrację holenderskich wzorów woskowych, były określane jako „autentycznie afrykańskie”, nawet jeśli były produkowane i projektowane w Europie, przypuszczalnie przez Europejczyków z niewielkim lub żadnym udziałem Afrykan odnośnie wzornictwa i motywów na etapie produkcji.

Aż do lat 60-tych większość tych tkanin sprzedawanych w Afryce Zachodniej była produkowana w Europie. Po czasach kolonialnych  to się zmieniło. Aktualnie Ghana jest domem dla wielu fabryk wysokiej jakości, pięknych tkanin z rodzaju woskowych wzorów, włączając Woodin, będący częścią Holland’s Vlisco, oraz ATL, które jest częścią zlokalizowanego w Manchesterze ABC textiles. Należy zauważyć, że nawet jeśli te tkaniny są teraz wytwarzane na kontynencie, to firmy i fabryki nie są w ogromnej większości własością Afrykan.

Afryka Zachodnia stała się jedynym rynkiem dla holenderskich wzorów i marki holenderskie zdominowały rynek zachodnioafrykański od końca XIX wieku, gdzie utrzymywały znaczenie jako symbole statusu. Dziś tkaniny noszące nazwy europejskich marek są najdroższe na zachodnioafrykańskim rynku tkanin. Holenderska marka Vlisco jest symbolem klasy w parze z takimi zachodnimi markami jak Rolex czy Louis Vuitton. Człowiek zamożny nie może być widziany w innej marce wax printów niż Vlisco.

Wejście Chin na rynek tkanin „nadruki woskowe

Nie trwało to zbyt długo, odkąd holenderskie „nadruki woskowe” zaczęły być produkowane na kontynencie afrykańskim, lecz teraz afrykański przemysł tekstylny napotyka konkurencję z Chin. Wejście produkowanych w Chinach tkanin wprowadza kolejną komplikację w ten mix, robiąc zamieszanie w ustalonych powiązaniach handlowych pomiędzy zachodnioafrykańskimi i europejskimi firmami odzieżowymi.

To, w jaki sposób tkaniny chińskie weszły na rynek zachodnioafrykański, jest inną długą historią, którą można podsumować zatem: kilku afrykańskich kupców podróżowało do regionów Chin takich jak Shandong, aby wyprodukować tanio próbki tkanin, które miały być sprzedane w ich poszczególnych krajach. Tak więc afrykańscy kupcy odegrali swoją rolę we wprowadzenie chińskich producentów na afrykański rynek tekstyliów.

Wraz z coraz częściej powielanymi w Chinach tkaninami, te noszące oznaczenie „wyprodukowano w Holandii”, znajdowały się na najwyższym poziomie rynku, podczas gdy chińskie produkcje zajmowały przeciwległy koniec. Jakkolwiek szybko się to zmienia, ponieważ jakość chińskich kopii tych tkanin widocznie wzrasta. Firma Manchester została ostatnio wykupiona przez firmę chińską, pozostawiając Vlisco jako jedynego producenta „woskowych wzorów” z europejską własnością.

Taye-blog-post-the-origin-of-African-prints

Kwestia autentyczności

“Holenderskie wzory woskowe” są pochodzenia zagranicznego, ale szeroko rozpoznawalne jako tkaniny afrykańskie. Przytaczając wcześniejszy cytat Yinki Shonibare: „ obraz tkaniny afrykańskiej niekoniecznie jest autentycznie i w całości afrykański”. Czy też jest? Zagłębienie się w historię omawianego wzornictwa tkanin i ich silnej popularności w Afryce Zachodniej nasuwa pytania o autentyczność i „afrykańskość”. Czy te tkaniny są afrykańskie, ponieważ są popularne w Afryce? Jak pasuje do tego fakt, że zaczynały jako imitacje indonezyjskich i jawajskich wzorów batik i zostały sprowadzone na zachodnioafrykański rynek przez kolonizujących te rejony Europejczyków?

To właśnie jest moment, gdzie dochodzi do głosu kwestia autentyczności. Czy „holenderskie wzory woskowe”  są rzeczywiście oparte na tradycyjnej afrykańskiej formie? Czy mogą być porównywane do rdzennych tkanin afrykańskich takich jak Yoruba adire czy strój adinkra of the Ashanti? Czy wprowadzenie „holenderskich wzorów woskowych” rani rodzimy rynek tekstylny, wypychając z rynku lokalnie produkowane tkaniny? Właściwie, pokuszę się o odpowiedź „tak” do końcowego pytania, ponieważ powiedziano mi, że stroje adire, które posiadam, są niemodne. Ostatni raz, gdy nosiłem ręcznie tkaną Aso-oke, miał miejsce więcej niż dekadę temu. Aso – oke jest wciąż noszony na ślubach i specjalnych ceremoniach, ale nie są one bardzo popularne, nie tak jak „Dutch wax prints”.  I wreszcie widzę tylko billboardy z markami Vlisco i Da Viva.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *